Sezon wegetacyjny w pełni i na wielu działkach, poboczach dróg czy skarpach panuje trawiasty nieład. Zwykła kosiarka, choć doskonale radzi sobie na równych płaszczyznach, szybko kapituluje, gdy teren staje się pofałdowany, zarośnięty chwastami albo zarzucony kamieniami. W takich okolicznościach do gry wchodzi kosa spalinowa! (Fot. Al-Ko)
Pierwszym krokiem przed wizytą w sklepie jest określenie powierzchni, którą planujesz regularnie pielęgnować. Na małych posesjach o charakterze rekreacyjnym wystarczą lekkie modele z silnikiem o pojemności ok. 30 cm³ i mocy 2,5 KM. Żyłkowa głowica poradzi sobie z miękką darnią bez nadmiernego zużycia paliwa. Gdy w grę wchodzą nieużytki przekraczające pół hektara lub np. rowy, zdecydowanie lepiej celować w konstrukcje o pojemności ponad 40 cm³, które współpracować będą także z tarczą trójzębną. Takie maszyny nie zwalniają obrotów, gdy trafiają na gęste chwasty, a ich duży moment obrotowy ogranicza konieczność wielokrotnego przejazdu po tej samej linii.
Większość dostępnych na rynku kos wykorzystuje dwusuwowy napęd zasilany mieszanką benzyny oraz oleju. Rozwiązanie to gwarantuje dużą moc z niewielkiego bloku silnika i prostą konstrukcję, pozbawioną oddzielnego układu smarowania. Minusami są konieczność pilnowania proporcji paliwa do oleju, zazwyczaj w stosunku 50:1, oraz większa emisja spalin. Coraz śmielej na rynku pojawiają się czterosuwowe kosy spalinowe. Ich odrębny karter smarujący eliminuje drobnoustroje olejowe z mieszanki, co oznacza czystsze spaliny i mniejsze zagrożenie zatarciem w razie błędu użytkownika. Czterosuwy pracują też ciszej, ponieważ ich cykl spalania wymaga jedynie połowy liczby zapłonów w porównaniu z dwusuwem przy tym samym zakresie obrotów. Warto jednak pamiętać, że dodatkowe elementy – pompa olejowa, zawory i krzywka – zwiększają masę urządzenia o kilkaset gramów i podwyższają cenę katalogową.
Kosa spalinowa nie jest wcale taka trudna w obsłudze, jak mogłoby się wydawać. Przede wszystkim należy zachowywać się bezpiecznie. (Fot. Powermat)
Warto spojrzeć w kartę charakterystyki i sprawdzić wartości podane przez producenta. To od parametrów technicznych urządzenia będzie zależeć poziom zadowolenia z zakupionego sprzętu. Co z mocą urządzenia? Eksploatacja w gęstej trawie wymaga minimum 1 kW przy średnicy cięcia żyłką 30 cm, natomiast z tarczą tnącą między 30 a 40 cm potrzebne jest co najmniej 1,5 kW, jeśli chcesz utrzymać prędkość obrotową w okolicach 10 000 obr./min. W praktyce oznacza to, że dobra kosa spalinowa przeznaczona do terenu o zróżnicowanej roślinności powinna legitymować się mocą 2 KM lub większą. Modele plecakowe o mocy przekraczającej 3 KM zaliczają się już do grupy profesjonalnej, gdzie liczą się ciągła praca pod maksymalnym obciążeniem i szybkie osiąganie optymalnych obrotów. Kolejne rozważania powinny dotyczyć osi napędowej. Lżejsze podkaszarki stosują giętki wał napędzający głowicę żyłkową, co pozwala na redukcję wagi, lecz zmniejsza trwałość przy długotrwałym ścinaniu gęstych chwastów. Z kolei wały stalowe umieszczone w aluminiowej prowadnicy są cięższe, za to przenoszą moment bez strat i lepiej znoszą pracę tarczą metalową. Warto zwrócić uwagę na przekładnię kątową znajdującą się tuż nad tarczą. Dobre łożyska stożkowe i szczelne smarowanie przekładają się na dłuższe odstępy między przeglądami. Informacja o konieczności odbywania regularnych serwisów przekładni powinna znaleźć się w instrukcji.
Przechodząc do systemu tnącego, należy rozróżnić głowicę żyłkową od tarczy metalowej. Kosa spalinowa żyłkowa stosowana jest tam, gdzie liczą się gładkie wykończenie krawędzi i minimalne ryzyko uszkodzenia kory pnia czy elewacji budynku. Średnica żyłki dobierana jest do mocy silnika – najpopularniejsze wersje mają 2,5 mm, a w mocniejszych modelach sięga 3,5 mm. Przekroczenie rekomendowanej grubości może doprowadzić do przeciążenia sprzęgła odśrodkowego, co w skrajnym przypadku kończy się uszkodzeniem całego napędu. Tarcza trójzębna sprawdza się w chwastach i rzepaku, podczas gdy tarcza widiowa radzi sobie z młodymi samosiejkami o średnicy do 5 cm. Niektóre kosy oferują szybkozłącze, które pozwala wymienić głowicę bez użycia klucza. To rozwiązanie polecane ekipom wykonującym wiele zadań w ciągu jednego dnia.
Nie sposób pominąć ergonomii pracy. Kosa spalinowa ręczna przy dłuższej pracy obciąża plecy, dlatego producenci stosują szelki lub uprząż plecakową, rozkładającą masę między ramiona a biodra. Dobrze dobrane akcesorium odciąża kręgosłup lędźwiowy i pozwala manewrować całością jedną ręką przy jednoczesnym utrzymaniu równowagi. Uchwyty występują w dwóch wariantach. Popularny w domowych warunkach jest uchwyt D, który sprawdza się na krętych ścieżkach i w ciasnych zakamarkach. Do długich prostych odcinków lepiej nadaje się kierownica umożliwiająca naturalny ruch wahadłowy i równomierne rozłożenie wysiłku na obie ręce.
Od lewej: NAC MEX520-K3A; FAWORYT HK63; STIHL FS 261
Rozruch zimnego silnika ułatwiają manualna pompka paliwowa oraz automatyczne ssanie sterowane temperaturą. W nieco droższych wersjach spotyka się dekompresor zmniejszający ciśnienie w cylindrze przy pociągnięciu linki, co skraca czas dojścia do pierwszego zapłonu i chroni szarpak przed zerwaniem. Przy okazji warto wspomnieć o opinii, że kosa z elektronicznym rozruchem rozwiązuje wszystkie kłopoty z uruchomieniem. W rzeczywistości tego typu systemy zwiększają wagę zestawu o przynajmniej kilkaset gramów, a sam akumulatorek wymaga doładowania po kilkudziesięciu rozruchach, więc w terenie leśnym jego zalety mogą zostać częściowo zniwelowane. Z pewnością pojemność zbiornika paliwa wpływa na czas pracy między tankowaniami, a jednocześnie oddziałuje na wyważenie korpusu. Zbyt mocne przesunięcie środka ciężkości ku silnikowi utrudnia precyzyjne wykaszanie przy krawężnikach. Typowy bak mieści od 0,5 do 1 l mieszaniny. Zapas na poziomie trzech kwadransów ciągłej pracy uznaje się za kompromis między masą a funkcjonalnością. Większość producentów wyposaża zbiornik w przeźroczyste okienko, które pozwala ocenić pozostałą ilość paliwa bez odkręcania korka i narażania układu na wniknięcie zanieczyszczeń.
Kosa spalinowa do trawy, nawet ta o niewielkiej mocy, generuje hałas przekraczający 90 dB, dlatego ochrona słuchu stanowi obowiązkowy element BHP. Wibracje powstające podczas pracy urządzenia są bardzo duże i bywają męczące. Producenci kos premium stosują gumowe amortyzatory tłumiące połączenie między silnikiem a rurą prowadzącą. W segmencie profesjonalnym dodatkowo pojawiają się sprężynowe łączniki w uchwycie. Dzięki temu operator może pracować dwie godziny bez przerwy, zanim osiągnie poziom zalecany do odpoczynku. Niebagatelną rolę odgrywa filtracja powietrza. Warstwowe wkłady gąbkowo-flizelinowe zatrzymują nawet drobny pył roślinny, który działa jak papier ścierny na gładź cylindra. Najlepsze rezultaty osiąga się dzięki filtracji trójstopniowej z wstępną separacją odśrodkową. Powietrze zasysane przez koło magnesowe wpada w wir, który wyrzuca cięższe cząstki na zewnątrz, zanim dotrą do filtra zasadniczego. Rozwiązanie to wydłuża trwałość wkładu i rzadziej wymaga czyszczenia. Warto dopilnować, żeby uszczelka pomiędzy filtrem a korpusem gaźnika była profilowana, co zapobiega fałszywemu powietrzu i utracie mocy.
System antyprzegrzaniowy w nowoczesnych silnikach korzysta z anodyzowanego cylindra o zwiększonej powierzchni żebrowania oraz wydajnego wirnika wentylatora. Podwyższenie temperatury ponad normę może rozgrzać świecę zapłonową ponad projektowe możliwości, co może prowadzić do samozapłonów, dlatego czujnik termistorowy jest w stanie odciąć zapłon przy osiągnięciu granicznego pułapu 95°C. W tańszych modelach brak tego zabezpieczenia oznacza, że operator musi polegać wyłącznie na własnym doświadczeniu i intuicyjnie robić przerwy, gdy silnik traci część mocy. Zbyt wysoka temperatura silnika powoduje, że „puchnie” i radykalnie zmniejsza jego wydajność.
STIGA BC 760 B; Powermat PM-KS-600T
Jednym z częstszych problemów zgłaszanych w serwisach jest sytuacja, gdy kosa spalinowa nie odpala. Istnieje kilka głównych przyczyn. Pierwsza to niewłaściwa mieszanka paliwowa lub przechowywanie benzyny dłużej niż 30 dni, co skutkuje rozwarstwieniem się składników i wytrąceniem żywic. Druga to zanieczyszczony filtr powietrza, ograniczający dopływ tlenu i nadmiernie wzbogacający mieszankę, co prowadzi do zalania świecy. Trzecia wiąże się z regulacją gaźnika. Wibracje potrafią rozkalibrować dysze, szczególnie gdy użytkownik korzysta z paliw zawierających etanol. Producenci powinni dołączyć do urządzenia wykres wartości fabrycznych, dzięki czemu korekta zajmuje kilka minut z pomocą jednego narzędzia. Czwarty powód to zużyta membrana pompki podciśnieniowej, która traci elastyczność po kilku latach ekspozycji na paliwo. Warto zatem zainwestować w sprzęt, którego części eksploatacyjne są powszechnie dostępne i nie wymuszają oczekiwania na dostawę zza granicy.
Nie można zapomnieć o przechowywaniu. W okresie zimowym bak trzeba opróżnić, a gaźnik przepalić na sucho, żeby zminimalizować powstawanie osadów. Co sześć miesięcy zaleca się także wykręcenie świecy i skontrolowanie elektrody pod kątem koloru. Czekoladowy odcień świadczy o prawidłowej mieszance, biały o zbyt ubogiej, natomiast czarne, mokre osady wskazują na zalewanie. Regularne dbanie o te drobiazgi znacząco ograniczy ryzyko, że kolejnej wiosny kosa spalinowa nie odpali.
Od lewej: AL-KO Solo 151-B; LIDER SWS24; Dedra DED8717
HORTMASZ HKZ52; DEDRA DED8716
© 2025 InfoMarket