Tak sobie patrzę na świat Boży, bo rzeczywiście ciekawych czasów, niestety, żeśmy dożyli. Teraz zdałaby się nowa sentencja: obyśmy je jak najszybciej w zdrowiu i spokoju przeżyli. Mam nadzieję, w sumie graniczącą z pewnością, że cały ten cyrkowy przemodel gospodarczy oparty na jednym atrybucie, jaką była i jest jak najniższa cena (bez włączania w dyskurs wielkich i szumnych pojęć z zakresu ekonomii), właśnie bankrutuje. Oby nie trzeba było tylko czekać kolejnej dekady. Reanimacja trupa sensu bowiem nie ma, choć wiadomo, że znajdą się miłośnicy Fenicji, którzy będą dla zysku dalej go pudrować. Tak czy tak wrzód ten na d… pęknie. Bo że na tyłku usiąść spokojnie bez bólu już nigdzie na świecie się nie da – wiedzą o tym wszyscy. I mali, i wielcy. Najmniej słychać „średnich”, bo choć w teorii miało ich przybywać, znów ubyło. Okazuje się też, że choć świat bogaci się w bilionach dolarów, to wszędzie bida aż piszczy i potrzeba cięć niezmierna (ponoć UFO szmal w kosmos wywozi).
Pierwsze dwie firmy chłodnicze z USA i Europy przekonały się o tym już pod koniec lat 90., kiedy po raz pierwszy zobaczyły kopie swoich produktów ze znaczkiem „C E”, tylko w detalu za ponad tysiąc mniej. Dwie dekady później w Stanach już ponad 30 procent firm też się przekonało, że można jeszcze „lepiej” i jeszcze „taniej”. W Europie małpowano neo- i inne hasłoglobalizmy i zachwycano się skutecznością nowego systemu i jego niebywałą skutecznością. I rzeczywiście, o ile kiedyś np. Francja wysyłała całe kosztowne ekspedycje po ludzi do roboty na inne kontynenty, to teraz już nie musi. Sami przypływają. Za darmo i na swoich łodziach.
…zaczynam się już niepokoić, bo to chyba już nie prawactwo, a klasyczne lewactwo. Jakiś manifest lutowy. Na szczęście jestem chrzczony i bierzmowany. Do ekskomuniki chyba więc daleko. Szkoda byłoby taką wspólnotę opuszczać. Uspokoję i siebie, i Państwa i dodam, że ja po prostu jestem jedynie za rozsądkiem i nową erą. I mam dla niej nawet nazwę – racjonalizm obatelski. Niech i mali znad Wisły mają wpływ na wielki świat. Zwłaszcza że nie ma różnicy, czy produkuje się na nim euroszczotkę czy neoszczotkę, jak jedna i druga do niczego się nie nadaje (bo na pewno nie do zamiatania). Chociaż ma jeden atut: można zamiatać niską ceną. Oczywiście czyściej wokół nie jest, człowiek zatrudniony do jej produkcji wiele nie zarabia, handel sprzedaje ją w promocji z kubłem, wodą, podłogą i workiem piasku, a sam prezes przymiera głodem. Stąd apel:
© 2025 InfoMarket