Na nasz redakcyjny „warsztat” wzięliśmy tym razem urządzenie nietuzinkowe, mało znane i – co tu dużo mówić i pisać – fantastyczne! I chodzi tu nie tyle o zagadnienia techniczne czy funkcjonalne, bo sam sprzęt nie jest skomplikowany, ale o fakt, że ma niebywałą cechę – jest wyjątkowo prozdrowotny!
Dla chcących poprawić swe zdrowie, garnek do fermentacji czarnego czosnku to urządzenie szczególnie zalecane. I już na wstępie zaznaczymy, że choć przez trzy niemal dekady wiele widzieliśmy i wiele urządzeń testowaliśmy, to w wypadku tego urządzenia mieliśmy mnóstwo pytań i niepewności – przede wszystkim, jak to wszystko okiełznać i dobrze przedstawić.
I nie chodzi o sam przebieg i wyniki testu, bo te za sprawą przemyślanej konstrukcji i specjalnych programów wychodzą zawsze dobrze. Nurtowało nas bardziej, czy można ten garnek nazwać czosnkowarem, czy powinniśmy używać określania garnek do fermentacji czosnku, czy może z dookreśleniem do „fermentacji czarnego czosnku”.
Ostatecznie doszliśmy do wniosku, że powinniśmy zostać przy określeniu „garnek do fermentacji czosnku”, bowiem czarny czosnek – wbrew obiegowym opiniom – jako odmiana nie istnieje. Po prostu w procesie fermentacji i jego ukiszenia zmienia on tylko barwę, smak, zapach i zyskuje wiele boskich i magicznych zarazem zalet. Wolnowarem też produkt ten nie jest, bowiem efektem całego procesu nie jest ugotowana, lecz ukiszona żywność, w tym wypadku czosnek. Na marginesie, od razu bardziej pomysłowym osobom odradzamy kiszenie w nim innych produktów. Nie da się i nie ma sensu.
Fot. 1
Zanim przejdziemy do opisu całego przygotowania do kiszenia czosnku i samego procesu, na wstępie należy się kilka zdań niezwykle ważnego wprowadzenia. Wszyscy wiemy, że spotkanie otyłego Azjaty jest niemal niemożliwe, tak i powszechne jest przekonanie (słuszne zresztą), że żywność i produkty pochodzące z Azji są smaczne, zdrowe i korzystne dla naszej sylwetki. Kiedy mówimy o czarnym czosnku, dochodzi jeszcze kilka atrybutów związanych z magią, wierzeniami, ale i… badaniami naukowymi.
W takich krajach jak Japonia, Korea, Wietnam, Tajlandia czy Chiny kiszony czosnek znany jest od kilku tysięcy lat i przypisuje mu się lecznicze i boskie właściwości. Wierzono np. że daje boską moc, a nawet czyni ludzi nieśmiertelnymi. Przełomem dla świata nauki był rok 2007, kiedy opublikowano spektakularne wyniki badań uniwersytetu w Hirosaki, które potwierdziły jego niebywałe zalety związane z leczeniem nowotworów i zapobieganiem im czy wzmacnianiem odporności organizmu. Zalet i bogatej otoczki ma on o wiele więcej i z racji czasu i miejsca odsyłamy Państwa do różnych sprawdzonych źródeł. My po teście staliśmy się niemal jego „wyznawcami”. Ma same zalety, świetnie wygląda i świetnie smakuje, a podawać go można przy tym na wiele sposobów.
Fot. 2
Choć pytanie może brzmi groźnie, to odpowiedź jest uspokajająca – bardzo łatwo! Ale dodajmy: nie szybko. Proces kiszenia czosnku w urządzeniu Tiross TS 908 trwa od 8 do 12 dni. Dłuższy czas jest bardziej zalecany dla większych główek czy bardziej wymagającego procesu kiszenia czosnku. Warto dodać, że marka Tiross ma w ofercie jeszcze dwa inne modele: TS 906 oraz TS 904. Różnią się pojemnością i zakresem programów.
Oczywiście, zanim zaczniemy kisić czosnek, należy go przygotować. Przede wszystkim, niezależnie od tego, czy jest w warkoczu (fot. 1), czy pojedynczy, odcinamy łodygę (fot. 2), ale – uwaga – nie wolno tego zrobić zbyt blisko. Naruszenie łupin nie wpływa korzystnie na proces kiszenia, który odbywać się musi w całych łupinach. Następnie główki czosnku układamy na poszczególnych talerzach (fot. 3). W modelu TS 908 mamy ich trzy, więc w praktyce zmieścimy cały warkocz nawet tak dużej odmiany jak Harnaś. Ktoś zapyta, a ile zmieści się łącznie takich główek? To istotne pytanie i można przyjąć, że dużych główek zmieścimy ok. 20, zaś małych do 30. Oczywiście, zależy to od ich ułożenia, ale nie należy ich zbytnio ściskać, a tym bardziej układać w kilku pierścieniach na jednej warstwie. Kiedy czosnek jest poukładany na wszystkich talerzach (fot. 4), wkładamy go do garnka (fot. 5) i przykrywamy pokrywką (fot. 6). Teraz pozostaje nam już tylko wybrać program trwający 192 lub 288 godzin (fot. 7).
Po zakończeniu całego procesu, który potrwa 8 lub 12 dni, warto skorzystać z programu dosuszania. Następnie ukiszony czosnek (fot. 8) wyjmujemy z urządzenia i albo go obieramy i przechowujemy same ząbki np. w słoiku, albo zostawiamy całe główki (fot. 9). W tym drugim wariancie wydłużymy znacznie czas przechowywania, nawet do 6 miesięcy.
Porada: ponieważ proces kiszenia wiąże się z intensywnym wydzielaniem zapachu, sugerujemy wynieść urządzenie do spiżarni, piwnicy bądź garażu (fot. 10).
Fot. 3
Na wielu forach znaleźliśmy wiele zabawnych i komicznych zaleceń co do wyboru odmiany czosnku, jaką należy kisić. Otóż nie ma to żadnego znaczenia, pod warunkiem że mamy do czynienia ze świeżym, zdrowym i zdecydowanie niekonserwowanym chemicznie produktem. Dlatego zalecamy jednak odmiany rodzime, bowiem nawet najznakomitszy czosnek z Azji kupowany w markecie może solidnie rozczarować.
Warto przy tym eksperymentować. Każda z odmian ma inny smak, zapach czy konsystencję. Nam przypadły do gustu duże gatunki, dlatego w naszym teście „wystąpił” harnaś. Nie należy jednak przesadzać z wielkością główki, bowiem nie tylko mało się wtedy go zmieści, ale i będzie podnosił pokrywę, co wymusi na nas uciskanie go. A to niekorzystne, bowiem pamiętajmy o zasadzie, żeby w całym procesie kiszenia nie ściskać główek i nie naruszyć ich struktury.
Fot. 4 i 5
Fot. 6 i 7
Fot. 8, 9 i 10
© 2025 InfoMarket