ELECTRO-SYSTEM

Blisko 40 procent elektroodpadów poza systemem UE

Blisko 40 procent elektroodpadów poza systemem UE

Zgodnie z raportem „The Global E-waste Monitor 2024”, opracowanym przez Instytut ONZ ds. Szkoleń i Badań (UNITAR), Unia Europejska – mimo zaawansowanych systemów gospodarowania odpadami – wciąż zmaga się z poważnymi problemami w zakresie zbiórki i przetwarzania zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego (ZSEE).

Dr inż. Robert Wawrzonek, prezes zarządu ELECTRO-SYSTEM Organizacja Odzysku Sprzętu Elektrycznego i Elektronicznego SA

Ocenia się, że blisko 40 proc. e-odpadów nie trafia do oficjalnych kanałów zbiórki, co oznacza, że znaczna część sprzętu znika z systemu, często bez odpowiedniego przetworzenia.

Odpowiedzialność producentów i importerów

Jednym z głównych problemów jest, według autorów raportu, niewłaściwa segregacja małych urządzeń, takich jak ładowarki, telefony czy zabawki elektroniczne, które często trafiają do odpadów zmieszanych. Z kolei większe urządzenia bywają mylnie klasyfikowane jako złom, przez co trafiają do punktów skupu złomu, co uniemożliwia ich bezpieczne i zgodne z przepisami przetworzenie.

Dodatkowo wiele urządzeń opuszcza UE jako „sprzęt używany”, co w praktyce oznacza miliony kilogramów ZSEE rocznie, które nie są objęte systemem recyklingu. Dla producentów i importerów oznacza to konieczność większego zaangażowania w budowę przejrzystych i efektywnych systemów zbiórki oraz raportowania. Wymaga to współpracy z rzetelnymi zakładami przetwarzania, inwestycji w edukację konsumentów oraz projektowania produktów z myślą o ich przyszłym recyklingu.

Fałszywa diagnoza: powiązania kapitałowe jako zagrożenie

Polski system od lat zmaga się także z wieloma wyzwaniami, których źródła należy szukać u podstaw budowy systemu, w dużej mierze w działaniach osób, które w tamtym czasie aktywnie uczestniczyły w procesach tworzenia przepisów. Osoby te w dalszym ciągu w branży ZSEE funkcjonują.

W ostatnim czasie w dyskusji publicznej przewija się ponownie pogląd, jakoby głównym zagrożeniem dla wprowadzających sprzęt na rynek były powiązania kapitałowe między organizacjami odzysku a zakładami przetwarzania. To błędny pogląd, choć na plus należy zaliczyć to, że przynajmniej w tej kwestii stanowisko autorów tej tezy się nie zmienia. Dla praktyków rynkowych jasne jest, że to nie struktura właścicielska organizacji odzysku stanowi największe ryzyko, lecz brak realnej kontroli organizacji nad jakością i rzetelnością procesów przetwarzania, które są podstawą do wystawiania dla nich zaświadczeń o wykonaniu obowiązków.

„Papierowy recykling” i iluzja nadzoru

Niestety, w praktyce część organizacji odzysku opiera swoją wiedzę o funkcjonowaniu systemu i zakładów przetwarzania na bazie rocznych krótkoterminowych audytów oraz relacji biznesowych osób, które od lat działają na tym rynku i siłą rzeczy wykształciły także relacje natury pozasłużbowej. Nie mają one często wiedzy o tym, jak wygląda ewidencja i sprawozdawczość prowadzona przez zakłady przetwarzania i co należałoby skontrolować, żeby wykryć ewentualne nieprawidłowości.

W konsekwencji wielomilionowe kontrakty na przetworzenie ZSEE są często nadzorowane przez osoby „zza biurka” i „cudowne” systemy informatyczne. W takich warunkach trudno mówić o rzeczywistej weryfikacji zgodności z przepisami czy o zapewnieniu transparentności procesów. W rezultacie zaświadczenia potwierdzające wykonanie usługi dla takich organizacji mogą być wystawiane na podstawie deklaracji, a nie faktycznego przetworzenia odpadów.

Paradoks: większe ryzyko tam, gdzie… brak zakładów

Paradoksalnie zatem, wbrew powtarzanym jak mantra twierdzeniom niektórych uczestników rynku, to właśnie organizacje odzysku, które nie mają w swoich strukturach zakładów przetwarzania, są rozwiązaniem bardziej ryzykownym dla wprowadzających. Aby to dostrzec, a nie tylko ślepo od lat powtarzać ten sam slogan, trzeba jednak wiedzieć i zrozumieć, jak działa system w praktyce.

To brak niezależnego nadzoru nad relacją zbierający – przetwarzający – recykler połączony z iluzorycznym nadzorem ze strony organizacji odzysku stanowi największe zagrożenie dla systemu i uczciwych przedsiębiorców. Ryzyko nie jest związane z tym, kto jest właścicielem zakładu czy organizacji, ale z tym, że system pozwala na zakup potwierdzenia wykazanego przez jeden podmiot, który w ramach swojej grupy jest w stanie „zapewnić” papierową dokumentację całego procesu – od zbiórki przez transport, przetworzenie aż do recyklingu. A organizacja odzysku nieposiadająca praktycznej wiedzy nie jest w stanie tego zidentyfikować.

Kontrola to nie wszystko – potrzebne zmiany systemowe

Zaostrzenie kontroli nie jest jedynym sposobem na uszczelnienie systemu. Nie ulega wątpliwości, że powinniśmy szukać rozwiązań uszczelniających system, ale absurdem są postulaty dodatkowego wzmocnienia kontroli czy kolejnych audytów. System gospodarowania ZSEE w Polsce jest jednym z najbardziej kontrolowanych obszarów gospodarki odpadami.

Poza standardowymi narzędziami ewidencyjnymi, takimi jak BDO, w branży przetwarzania ZSEE obowiązkowe jest m.in. prowadzenie dodatkowej ewidencji według grup sprzętu, detaliczne ewidencjonowanie przetworzenia sprzętu w tych samych grupach produktowych oraz właściwych kodach odpadów, przekazywanie wytworzonych odpadów wyłącznie do recyklerów uprawnionych do przyjęcia odpadów powstałych z demontażu ZSEE, a także posiadanie systemu monitoringu wizyjnego z dostępem online dla inspektorów ochrony środowiska.

Cała działalność zakładów jest też, w odróżnieniu od wielu innych działalności związanych z gospodarowaniem odpadami, co najmniej raz w roku kontrolowana przez organy inspekcji ochrony środowiska, a dodatkowo wymagane są coroczny audyt zewnętrzny oraz posiadanie certyfikowanego systemu jakości.

Czy dołożenie kolejnych audytów pomoże? Oczywiście, że nie. Czy zwiększy koszty dla wprowadzających? Oczywiście, że tak.

Dobre praktyki zmniejszają ryzyko

Zrozumiałe jest, że osobom zarządzającym wyłącznie organizacjami odzysku zaostrzenie kontroli może wydawać się idealnym rozwiązaniem. Takie pomysły mogą pojawiać się tylko na ustach tych osób, które nie do końca wiedzą, jak na co dzień działają zakłady przetwarzania, które realnie przetwarzają ZSEE. To nie liczba kontroli, a ich jakość i systemowe błędy są problemem.

Na rynku są jednak przykłady dobrych praktyk. Przykładem, możliwym do wprowadzenia w przypadku funkcjonowania w jednej grupie kapitałowej organizacji odzysku oraz zakładu przetwarzania, jest system audytów wprowadzony w organizacji odzysku ELECTRO-SYSTEM, którą mam przyjemność reprezentować. Wymaga on, żeby w czasie audytu współpracujących zakładów przetwarzania w zespole audytowym była obecna osoba mająca praktyczną wiedzę na temat funkcjonowania zakładu przetwarzania. Pozwala to na łatwiejsze wychwycenie ewentualnych nieprawidłowości w funkcjonowaniu współpracującego z organizacją zakładu przetwarzania zakładu i ustalenie faktycznego przebiegu procesu przetwarzania odpadów przez audytowanego przedsiębiorcę.

2025-06-17
x

Kontakt z redakcją

© 2025 InfoMarket